Niemal co roku, z jakiegoś gospodarstwa rolnego trafiają do nas gaśnice do napełnienia. Najczęściej używane były one do gaszenia kombajnów.
W tym roku, na szczęście jeden z takich kombajnów nie skończył na złomowisku, a będzie dalej zbierał zboże. Piszę na szczęście, ponieważ takie pożary rzadko dają się ugasić, a będąc daleko w polu, mając pod ręką jedynie jedną lub dwie gaśnice, w które jest wyposażony kombajn niewiele można zrobić.
2 lata temu, nie udało się ugasić płonącego kombajnu, który z uszkodzonego przewodu paliwa dolewał pożywienia dla płomieni, nie dało się nawet do niego zbliżyć, dobrze że kierowcy nic się nie stało.
Tym razem, co zresztą jest podobno najczęstszą przyczyną pożarów – zapalił się od upału, połączonego z rozgrzanymi elementami, oraz kurzu i pyłu. Statystyki podają, że 75% pożarów zaczyna się w silniku, który wciąż jest na chodzie, gdy wybuchnie pożar, dlatego ważne jest żeby szybko go wyłączyć.
Wszystko zmiksowane z odpowiednio wysoką temperaturą dało początek zapłonowi. Kombajnem udało się podjechać pod bazę, gdzie reszta załogi pospieszyła z gaśnicami, łącznie użyto ich około 30, co pozwoliło szybko poradzić sobie z ogniem. Już dodatkowa minuta, dwie opóźnienia w gaszeniu sprawia że pożar coraz trudniej opanować.
Tyle właśnie gaśnic było potrzeba żeby opanować płomienie. Gaśnice przyjechały zaraz po użyciu, dzięki czemu udało je się napełnić bez mniejszych problemów. To ważne, ponieważ proszek gaśniczy ze zmiennymi warunkami atmosferycznymi wchodzi w reakcje, przez co nie zawsze da się wyczyścić głowicę gaśnicy. Gotowe do użycia gaśnice oddaliśmy już następnego dnia.
Dzięki temu, że podczas użycia gaśnice były sprawne, o wysokiej skuteczności gaszenia, przydały się tym razem, kiedy musiały. Uniknięto dzięki temu strat oraz przestojów w produkcji. I oby więcej nie było potrzeby ich użycia..