Wymiana gaśnic jak ruletka?
Czy można w gaśnicy wymienić środek gaśniczy i zregenerować jak w tonerze do drukarki? No pewnie że tak, ale… czy wygląda to tak samo?
O ile w tonerze zobaczymy efekt od razu po wydrukowaniu pierwszych kilku stron, tak w gaśnicy nie dowiemy się co jest w środku dopóki jej nie użyjemy, ale czy na pewno się dowiemy? Zwykły użytkownik nie odróżni czy to co wyleciało właśnie z gaśnicy to był stary środek gaśniczy czy regenerowany. I to właśnie jest największą skazą obecnego rynku.
Gaśnica regenerowana, wymieniana, remontowana, słyszymy różne synonimy tej samej czynności. Nie mówię że tak jest wszędzie, ale w ogromnej większości niestety najczęściej regeneracja, wymiana czy też remont sprowadza się jedynie do odmalowania starego, rdzewiejącego zbiornika gaśnicy.
Ciekawostka: w wytycznych instrukcji serwisowych, szkoleniach producentów gaśnic nie pada żadne stwierdzenie o wymianie gaśnic. Jest tam jedynie informacja, że proszek należy wymieniać po 5 latach.
Więc czemu się wymienia? Żeby być konkurencyjnym cenowo, oraz dlatego że klienci oczekują jak najniższej ceny obsługi. Podam przykład: gdy klient słyszy że ma gaśnicę, która zaczęła korodować, a więc taką którą trzeba wycofać z eksploatacji i musi kupić nową, to się włos na głowie jeży, gdy słyszy cenę nowej, ale jak już dostanie inną opcję typu wymieniona gaśnica za 100zł zamiast nową za 150zł, to oczywiście że przystanie na pierwszą opcję. Nie wie niestety, że dostaje puszkę pandory, ponieważ nie wiadomo co z niej wyjdzie w razie pożaru.
Wymieniać, czy nie wymieniać? Oto jest pytanie.
Porównując to najlepiej obrazują gry losowe.
Wyobraźmy sobie sytuację: możesz kupić nowy samochód za 150.000zł – w tym przypadku wiesz jaki masz, bo prosto z salonu.
Możesz też zaryzykować i o ile zazwyczaj w grach losowych możesz wygrać coś większej wartości niż wpłata, tak wymieniając gaśnicę już nie.
Załóżmy że nie chcesz nowego auta za 150000zł i wolisz oszczędzić, wydajesz 100.000zł i możesz dostać używany samochód wart 100.000zł z szansą 20% że taki dostaniesz, albo taki wart 20.000zł z szansą, że go otrzymasz na poziomie 80%.
Jak widać gdyby to logicznie rozpatrzyć, to nie ma żadnego sensu. Płaci się za coś co nie jest tyle warte, a iluzję takiej wartości właśnie przedstawiła firma przekonując że wymieniona gaśnica jest pełnowartościowa.
Właśnie tak jest z gaśnicami które się “wymienia”, w najlepszym przypadku dostaniesz gaśnicę z wymienionym środkiem gaśniczym, co jest rzadkością, a zbiornik i tak będzie miał już co najmniej 5 lat.
Wnioski łatwo wyciągnąć samemu, czy lepiej kupić nową gaśnicę z 20-letnim okresem użytkowania proszku gaśniczego i mieć pewność co się ma, czy co 5-lat grać w grę pod tytułem wymiana gaśnic?