Najbardziej niedostępne miejsca w Polsce - a także ciekawe miejsca
Jest to pierwsza część z serii, którą będę umieszczał tutaj co jakiś czas, o miejscach w których robimy przeglądy ppoż. Jedne są ciekawe, inne niedostępne, są też takie z których nie chce się wychodzić, ponieważ potrafią mogą wciągnąć ich magią. Przedstawiam tutaj przede wszystkim te najbardziej niedostępne, oraz pokazuję z innej perspektywy miejsca gdzie chodzimy codziennie, lub co jakiś czas.
Staram się opisywać takie miejsca, gdzie dostęp ma nieliczna grupa osób oraz pracowników, ponieważ uważam że ogrodzone pole z lądowiskiem na śmigłowiec na środku łąki, czy użytkowania pole minowe nie jest zbyt interesujące.
Chcesz więcej naprawdę zaskakujących ciekawostek z mojej pracy? Zajrzyj tutaj!
Zapraszam też na kolejne części najbardziej niedostępnych miejsc w Polsce!
Pałac na Kaszubach
Każde miejsce, w którym byłem wcześniej jest ciekawe, odkrywanie wszystkich zakątków, do których nie każdy wejdzie, pomieszczeń, o których nie miałem pojęcia. Czasem dodana historia przewodnika o danym miejscu sprawia że dostrzega się jego niezwykłość, gdy spojrzy się jeszcze raz.
W roli przewodnika często występuje konserwator. Ciekawie się słuchało historii pałacu, wybudowanego w 1908r., który niszczał przez dziesiątki lat, aż w końcu został przerobiony na hotel po wykupieniu przez prywatnego inwestora. Pałac na Kaszubach, w malowniczych okolicznościach natury, wśród drzew i rozległych terenów. Odbudowany został z tak wielką dbałością o szczegóły, których nie zauważyłbym, gdybym o nich nie usłyszał właśnie od konserwatora.
Renowacja odbywała się na podstawie starych zdjęć oraz innych materiałów, które znaleziono. Żeby na przykład położyć taką samą tapetę, trzeba było ją ściągać z USA, co kosztowało duże nakłady czasu oraz pieniędzy. Każdy mały detal, krany, listwy, rzeźby, tapety, odwzorowane zostały z jak największą starannością. Super miejsce w którym można się zrelaksować w ciszy.
Zdjęcie z początku XX wieku oraz obecne:
A jak jest z wiatrakami?
No i wdrapujemy się na najbardziej niedostępne miejsca w Polsce – wiatraki.
Jest tutaj bardzo rygorystycznie. Przede wszystkim, żeby się do nich dostać, muszą zostać spełnione pewne warunki, dopiero po pomyślnych weryfikacjach kilku wytycznych można wejść do środka. W środku elektronika, mnóstwo elektroniki – w końcu coś musi tym sterować. Zabezpieczenia pożarowe na najwyższym poziomie. Żeby wejść na górę trzeba również mieć oczywiście odpowiedni strój i sprzęt, żeby nigdy nie powtórzyła się już sytuacja z przeszłości, gdy pracownik wchodzi na samą górę i wtedy wybucha pożar odcinając mu drogę ucieczki. Można znaleźć taki film na Youtube.
Gdy więc zostałem wyposażony we wszystko co niezbędne, można było zacząć wspinaczkę. I wtedy zaczyna docierać, jakie to wszystko ogromne, robi coraz większe wrażenie. Z daleka nie widać tego, ale stojąc pod samym wiatrakiem można już dostrzec wielkie śmigła.
Będąc za to w środku, widząc śmigła bezpośrednio z ok. 10 metrów dostrzega się jakie są potężne i jaką mają moc. Silnik to praktycznie całe pomieszczenie na górze wiatraka, jakieś 10x5m. Nagle przychodzą różne myśli, a co jak akurat teraz się zapali? Co robić? Będziemy skakać, schodzić po linie? Na szczęście na takie okoliczności byliśmy przygotowani, nic się nie zapaliło, zeszliśmy bezpiecznie na dół, oraz udało się sprawdzić wszystkie gaśnice w pozostałych wiatrakach.
Firmy produkcyjne
Sprawdzam też obiekty, w których jest wyższe ryzyko pożaru, ze względu na wykonywaną produkcje. Tak jest na przykład w niektórych zakładach produkcji żywności, gdzie mimo posiadania butów z antypoślizgową podeszwą, na oleju można ślizgać się jak na lodowisku. Temperatura potrafi przekroczyć 50*C, gaśnice na każdym kroku, systemy gaszenia, czujki, hydranty, cały ten teren trzeba przejść będąc w pełni wyposażonym w odpowiedni szczelny strój.
Właściwie nie tyle ciężko się dostać do samej firmy, co w niektóre miejsca produkcyjne. Kolejne na mojej liście najbardziej niedostępne miejsca w Polsce to właśnie poniższe:
Duże wrażenie zrobił na mnie wielki piec odlewniczy, który nagrzewa się podobno bardzo długo i tak samo długo się studzi. Piec z którego napełnia się takie kociołki jak poniżej. Aby praca mogła zachować ciągłość najlepiej żeby pieca nie studzić, bo może to spowodować duże przestoje w produkcji.
Już samo zbliżenie się na kilkadziesiąt metrów do pieca, nagrzewa wszystko co ma się na sobie. Gdy pracuje się najbliżej pieca trzeba mieć odpowiedni kombinezon, gruby, srebrny żeby odbijał ciepło. Dokładnie taki jaki widzi się na niektórych filmach, gdy aktor zbliża się np. do lawy.
Szkoła. Szkoła? A co w szkole może być ciekawego?
Niektóre szkoły są tak duże, że robiąc przeglądy nawet 10 lat, można nie spamiętać wszystkich zakamarków i korytarzy.
Z perspektywy ucznia wygląda to tak: są klasy, schody, które prowadzą na wyższe piętra, czasem na I, nawet na II i III. Poniżej na poziomie pod parterem czasem też się znajdują klasy. Wszystko można szybko przyswoić chodząc codziennie po tych samych miejscach.
Z mojej perspektywy wygląda to nieco inaczej: wizyta raz czasem dwa razy do roku, te same korytarze, oprócz tego trzeba wejść do wszystkich możliwych pomieszczeń, też takich gdzie uczniowie nie mają dostępu. Różne strychy, magazyny, zaplecza, piwnice, archiwa, dodatkowe klatki schodowe, które nie są na co dzień uczęszczane. Te dodatkowe pomieszczenia bywają równie ogromne jak te do których każdy na dostęp.
Na przykład strych, trzeba przejść cały, z jednego końca na drugi, odnaleźć gaśnice. Przy okazji gniazda ptaków, czy też kun, oraz innych zwierzątek, które zostawiają pułapki pod nogami, trzeba dodatkowej uwagi, żeby w taką niespodziankę nie wdepnąć. W czasach szalejących koronawirusów szkoły robią się opustoszałe, czuję się jakbym robił przeglądy w wakacje, a to przecież środek roku szkolnego.
Ogrzewanie miasta z bliska
Doświadczamy tego codziennie, mamy styczność z ciepłem jakie dostarcza nam miasto, ale czy zastanawialiście się jak wygląda to od środka? Na mojej liście najbardziej niedostępnych miejsc w Polsce znalazło się właśnie to miejsce.
Gdy pierwszy raz widziałem jak ogrzewa się miasto, przypatrywałem się dobre kilka minut przy piecu rozgrzanym do czerwoności.
Poprosiłem o zatrzymanie się na chwilę podczas przeglądów, żeby popatrzeć. Pan z obsługi otworzył nawet drzwiczki żeby można było zajrzeć do środka; światło tak jasne jakby patrzyło się na słońce.
Poniżej maksymalnie przyciemnione zdjęcie, tak aby choć trochę oddać to co widziałem. Piece podłączone do systemów monitorowania pracy, temperatury i wielu wielu innych rzeczy. Za to w środku magiczny obraz, jakby obserwowało się płynącą lawę, albo oglądało na jednym z tych filmików słońce z bliska, gdy co jakiś czas podnoszą się smugi ognia, jak podczas wybuchu wulkanu. To widać na pierwszym zdjęciu, chociaż nie do końca, nie złapałem odpowiedniej ostrości..Gdy robiłem zdjęcia, piec miał zaledwie 600*C w środku, a to raptem na 1/4 mocy.
Ogromne ilości węgla które znajdują się na zewnątrz też skrywają pewną ciekawostkę. Otóż w środku takiej ogromnej hałdy węgla temperatura jest znacznie wyższa niż na zewnątrz. Dawno temu, gdy nie było takich przyrządów do pomiarów, w zimę zapalił się węgiel. Sam z siebie, nikt mu nie pomagał, po prostu się raz porządnie wkurzył i zapalił się. Jak się później okazało, temperatura w środku była tak duża, że doszło do samozapłonu i to w zimę, gdy na zewnątrz były temperatury minusowe, a polskie zimy obfitowały w śnieg i -20C.