Zalana szkoła
W zeszłym tygodniu wykonywałem przeglądy ppoż. w szkole, która to zalała się wodą przez zbieg kilku niefortunnych czynników. Czynników tak ze sobą powiązanych i nieprawdopodobnych, niemal jak w “Oszukać przeznaczenie”. W przeciwieństwie do filmu, tutaj na szczęście nikt nie ucierpiał.
A zaczęło się tak.. Zaplanowany remont instalacji wodociągowej w szkole dobiegał końca, żeby udało się wszystko, oraz sfinalizować remont trzeba było zamknąć dopływ wody do całej szkoły.
Aby odbyło się to jak najmniej uciążliwie, remont był przeprowadzony w wakacje. Uczniów brak, nauczycieli nie ma, obsługa szkoły została poinformowana żeby nie korzystać z wody przez jeden dzień. Wszystko szło pomyślnie, hydraulikowi nikt nie przeszkadzał, uwinął się z robotą w jeden dzień. Następnego dnia miało wszystko wrócić do normy, a reszta wakacji miała przynieść odpoczynek.
Niestety inny był pisany scenariusz na te wakacje…
Po zakończonych pracach hydraulicznych, woda miała być znowu puszczona w obieg, konserwator sprawdził dla pewności raz jeszcze czy wszystkie ujścia wody z których korzysta są zamknięte. Wszystko szczelnie pozamykane, zawory zakręcone.
Następnie poprosił Panią sprzątającą szkołę żeby upewniła się czy w toaletach wszystkie krany są zakręcone. Udała się więc po kolei, do każdej ze szkolnych toalet aby pozakręcać krany, w razie jeśli któryś byłby odkręcony. Jeden z nich wydał się bardziej podejrzany, pokrętło było bardzo luźne, więc czym prędzej zrobiła kilka obrotów, aż do oporu. Kran wydawał się porządnie zakręcony.
Wszyscy wypełnili swój obowiązek. Dochodziła już godzina 15, więc załoga spieszyła się do swoich domów.
Szkoła została zamknięta.
Po odkręceniu głównego zaworu, woda ponownie zaczęła płynąć w szkolnych rurach.
Niespodziewany obrót sytuacji
Niestety, dla każdego z obsługi, którzy tamtego dnia byli w szkole, Pani sprzątająca nie zakręciła kranu do oporu jak jej się wydawało, a odkręciła…
Woda zaczęła płynąć natychmiast, wydajność tego kranu przy ciśnieniu jakie panuje w szkole to około 15-20L/min!
Nasuwa się pytanie: czemu nie woda nie odpłynęła, jak przy każdorazowym myciu rąk, tylko zaczęła się wylewać…
Otóż zlew, a właściwie jego odpływ, zwyczajnie nie zdążył odbierać takiej ilości wody. Kran był odkręcony do maksimum, czyli woda przepływała przez całą jego średnicę, do tego sam odpływ zlewu – kto wie ile tam gum, papierków i innych rzeczy uczniowie nawrzucali, znacznie zmniejszając ilość przepustowość odpływającej wody.
Zakładając najbardziej optymistyczny scenariusz, że woda wypływała przez 12h od 15h, do 7 rano, w ilości około 15L/min. To w ciągu 12 godzin wylało się 10800L wody.
Dla lepszego zobrazowania podrzucam zdjęcie basenu, który ma pojemność 11000L.
Bez Happy-endu
Wszystko działo się na pierwszym piętrze, woda zaczęła przeciekać na parter.
Na pierwszym piętrze woda cały czas wsiąkała w podłogę, sufit na parterze był już cały przesiąknięty wodą, gdy otwarto szkołę.
Widok przerażający, co tu robić?
Postanowiono przynieść wiadra i nawiercać otwory w suficie, woda lała się do wiader i wynoszono na bieżąco. Tak oto powstał kolejny bardzo kosztowny i niezaplanowany remont podłogi i sufitu jednocześnie.
Za zalanie dostało się wszystkim; konserwatorowi, sprzątaczce, hydraulikowi, że nie sprawdzili po odkręceniu zaworu głównego, czy na pewno nic nie zacznie przeciekać.