Co można znaleźć przeglądając gaśnice?
Czasem najtrudniejsze zadanie zanim zabiorę się do przeglądów wydaje się najbardziej banalne – znaleźć gaśnicę.
Dobrze jeżeli stoi albo wisi w tym samym miejscu, co w zeszłym roku, to mam już za sobą lokalizowanie jej. Gorzej jeśli jej tam nie ma.
Chwila na zastanowienie czy przypadkiem czegoś nie pomyliłem – jest znak gaśnica? Jest. Jest gaśnica? Nie ma. Ok ze mną wszystko w porządku, no to do roboty!
Tak jest, gaśnice też lubią bawić w chowanego z ludźmi. Mimo że w takim przypadku wszyscy angażują się jak mogą żeby odnaleźć gaśnice, ona za nic nie chce wyjść z ukrycia.
Podczas remontów to już standard że znajdujemy ją w innym pomieszczeniu. Czasem nie tylko schowa się w sąsiednim pokoju, jak zarzekała ekipa remontowa, ale potrafi wejść nawet do szafy! Co odkryto dopiero podczas sprzątania.
Sprawdzając gaśnice na świeżym powietrzu można znaleźć na przykład kompletnie zatkany otwór wylotowy przez owada który postanowił że właśnie tam sobie spędzi zimę bawiąc się w najlepsze.
Szafki na gaśnice są również świetnym magazynem wszelakich śrubek, nakrętek, podkładek, których potem nie można znaleźć podczas remontu, okazuje się więc że „a tutaj one były!”. Czasem po prostu ekipa remontowa odłoży na szafkę i zapomni.
Co można znaleźć w hydrantach?
Hydranty potrafią być niekiedy prawdziwą kopalnią skarbów.
Z racji swoich dość sporych gabarytów można tam schować znacznie więcej.
Zauważyłem że firmy remontowe bardzo lubią tego typu tymczasowe schowki, w końcu to coś czego się nie ruszy i można tam bezpiecznie schować np…. kieliszki… kryształowe! 🙂
I to nie byle jakie bo nie dość że kryształowe to ze zdobieniami.
Był to pierwszy przegląd w świeżo wybudowanym budynku.
Gdzie indziej okazało się że nie można było znaleźć oryginalnych mocowań do kabiny prysznicowej, nie wiem jak to rozwiązali przy mocowaniu, ale właściciel obiektu jak mu pokazałem co znalazłem wyglądał jakby w tym momencie nogi z tyłka rwał, gdyby miał tego co to schował i zapomniał.
Oprócz tego standardowy zestaw czyli wódeczka i puszki po piwie. Choć na szczęście takie unikalne znaleziska są bardzo sporadyczne.
W szkolnych hydrantach najczęściej wybite są szybki za którymi znajduje się kluczyk, a do hydrantów przez te wąskie otwory po kluczykach wpychane są całe kilogramy gum, paczek po czipsach, papierki, woreczki śniadaniowe, ogryzki, skórki od owoców itp.
Nieraz wygląda to jakby urządzali zawody:
– zobacz co dzisiaj przyniosłem z domu (wyciąga worek ze śmieciami)
– a patrz co ja mam (wyciąga jeszcze większy)
i ciach ciach wszystko do hydrantu.
Sprawdzając hydrant w jednej z placówek oświatowych natrafiłem na mysz. Musiała tam przeleżeć sporo czasu, bo nie ruszała się i była w stanie rozkładu. Poinformowałem jedynie o znalezisku dyrektorkę, reakcja na mysz była spodziewana, podniósł się wysoki ton, ale zaraz ucichł. Mysz ostatecznie została wyniesiona. Jak się dostała było zagadką, ponieważ w otwór w hydrancie była jakieś 2x mniejszy od myszy.
Miałem też okazję być świadkiem ucieczki gryzonia przez korytarz szkolny, dostała się tam z jakimiś rzeczami, przyniesionymi z pomieszczenia gospodarczego. Podczas porządków nagle wyskoczyła mysz lub szczur – nie widziałem, wiem tylko z relacji nausznej, a było czego słuchać. Na korytarzu rozległ się krzyk, pisk. Dodam tylko że nie odbiegało to znacznie od moim zdaniem do tej pory przesadzonych w filmach reakcji kobiet, rzeczywiście była panika. Wróciłem zobaczyć czy coś się stało, wtedy Panie zaczęły opowiadać o gryzoniu, na horyzoncie jak z mgły zjawił się dzielny konserwator który miał załatwić sprawę.
